4. niedziela adwentu w Sztokholmie
Sztokholm świątecznie
W 4. niedzielę adwentu myślę o wierności. O wierności w moim życiu, w losach świata, naszej planety.
Wierność jest decyzją. Jestem wierna, bo tak wybrałam i zdecydowałam. Jestem wierna sobie, wartościom, które wyznaję, swoim przekonaniom, ludziom mi bliskim, swojemu przeznaczeniu. To trudne i łatwe jednocześnie. Trudne, bo w obecnych czasach wierność jest rzadka, niepopularna, wyśmiewana i lekceważona. Łatwe, bo jeśli ją wybieram porządkuje chaos, wyznacza kierunek w życiu, nadaje sens. Cenię ja bardzo. Życie bez niej jest nieustanną walką i miotaniem się w poszukiwaniu czegoś, co nie istnieje. Wierność uszczęśliwia, daje poczucie bezpieczeństwa, bez niej nie ma miłości. Jestem wdzięczna, że mogłam ją wybrać. Dziękuję, że mam Źródło, z którego mogę czerpać.
W czwartą niedzielę adwentu w Sztokholmie zabieram Was na wody Morza Bałtyckiego. To cudowne doświadczenie, że oto w ogromnym mieście można przemieszczać się z miejsca w miejsce w płynąc: promem, łódką solarną, statkiem wycieczkowym. Można też po prostu popływać, skorzystaj z wielu plaż, nawet w samym centrum! Na dodatek można popływać, tak w morzu, jak i w jeziorze. Sztokholmskie Slussen oddziela wody jeziora Melar i Morza Bałtyckiego. W Boże Narodzenie można więc doświadczyć ciekawego zjawiska, widząc z jednej strony wody pokryte grubą warstwą lodu, po którym Sztokholmczycy chętnie jeżdżą na łyżwach, a z drugiej połyskują w słońcu wody Morza Bałtyckiego, po których pływają łodzie, promy i wycieczki. A to wszystko w samym centrum Sztokholmu! Nie bez powodu jest on nazywany Wenecją Północy. Koniecznie musicie tego doświadczyć! Zapraszam do zimowego Sztokholmu!