Sztokholm 1793

Czytam o Północy

Ten osiemnastowieczny Sztokholm naprawdę przeraża i budzi prawdziwe obrzydzenie. Kiedy razem z Mickelem Cardellem i Cecilem Vinge przemierzam jego kolejne dzielnice czuję smród fekaliów i mam wrażenie, że oblepia mnie brud. Ten realny, którego pełno wokół, ale i moralna zgnilizna przykryta blichtrem szlacheckich herbów i rodowych pierścieni. Brnę w szambie płynącym ulicami i wdycham smród oblewających wyspy wód. Jezioro Fatburen wypluwa ciało, a właściwie jedynie korpus, jak kolejny śmieć wypełniający jego głębię.

Niespokojna błądzę ulicami Södermalmu. Czasem wydaje mi się, że tuż za rogiem widzę postać Anny Stiny Knapp umykającej strażnikom. A może to jej matka uciekająca przed płomieniami . W ogarniającym mroku trudno rozpoznać człowieka, odróżnić go od zjawy.
Na Langholmen wybieram się z nadzieją na spotkanie z upiorem Björkmana i Neandera. Obu chciałabym spojrzeć w przeżartą wściekłością twarz potwora, którym może stać się każdy człowiek. Jeśli tylko zapomni kim jest…

Tak jak uczynił to Johan Balk. Po raz kolejny potwierdzając, iż granica pomiędzy miłością i nienawiścią jest krucha jak najdroższa chińska porcelana. I wystarczy cień, by rzeczywistość ogarnęła najczarniejsza noc. Ta, która zostaje w człowieku na zawsze i zmienia go w…

Surowy, mroźny krajobraz jest jeszcze jednym z bohaterów tej powieści. Obnaża prawdę o mieście i nadaje życiu jego mieszkańców rys codziennego okrucieństwa traktując je jak normalność.

Taki Sztokholm pokazuje nam w swoim debiucie Niklas Nach och Dag, przedstawiciel jednego z najstarszych rodów szlacheckich w Szwecji, urodzony w Sztokholmie. Autor, na którego kolejne powieści czekam z nerwicowym rozedrganiem i lękiem, który nie pozwala mi jeść i spać. Warto!