Astrid Lindgren – kobieta inspirująca!
Inspirujące historie ze Sztokholmem w tle
Astrid Lindgren wymyśliła postać Pippi Longstocking (Pippi Ponczoszankę) opowiadając historie na dobranoc swojej córeczce Karin, a na jej 10-te urodziny postanowiła spisać je wszystkie i dać córce rękopis w prezencie. Książka została opublikowana w 1945 roku z ilustracjami Ingrid Vang-Nyman, tymi, które jak wiele szwedzkich dzieci, i ja znam i cenię sobie najbardziej. W 1946 roku napisała The six Bullerby children (‘Alla vi barn i Bullerbyn’) książkę znaną w Polsce jako Dzieci z Bullerbyn.
Kiedy przypominam sobie moje czytelnicze dzieciństwo, do tych książek wracam zawsze z ogromną przyjemnością. Z dumą stwierdzam, że jestem pokoleniem czytelników wychowanych na książkach Astrid Lindgren, co postrzegam jako swoisty ewenement, biorąc pod uwagę, iż dzieciństwo me przypadało, co prawda na koniec, ale wciąż jeszcze komuny. Nie znam chyba innych książek z literatury dziecięcej, które w tak bezpośredni sposób pokazywałyby na czym polega wolność i niezależność, zarówno w myśleniu, jak i działaniu i to od najmłodszych lat. Myślę, że moje nie tylko czytelnicze, ale i zwyczajnie ludzkie horyzonty wyglądałyby dziś zupełnie inaczej, gdybym z dziką radością nie zaczytywała się w tych właśnie książkach.
Kreatywność w zabawie na osiedlowym podwórku, przewodzenie grupom dzieciaków, wspólne niezależne wyprawy były pokłosiem tych lektur i z pewnością miały wpływ na moją kształtującą się wtedy osobowość. Jako dorosła czytelniczka czuję się w pewnym sensie dłużnikiem i ambasadorem literatury Astrid Lindgren, która moim zdaniem nie tylko pokazuje realia dziecięcego świata, pełnego nieskrępowanej wolności, pomysłowości, ale też odpowiedzialności, zrozumienia, współzależności, współpracy i empatii. Polecam książki rodzicom i dzieciom, kupuję cudowne ich wydania na urodziny i świąteczne prezenty dla dzieci z rodziny i dzieci przyjaciół, czytam je dzieciom i młodzieży, z którą pracuję.
Wiem, że nie byłabym taką kobietą, jaką jestem, gdyby nie Pippi Ponczoszanka i jeżeli ci, którzy widzą we mnie feministkę (czego, wbrew niektórym, nie uważam za obelgę, choć zdecydowanie widzę się bez ograniczających etykietek w duchu humanistycznym) chcieliby poszukać źródeł mojego przekonania o sile dziewczyn (ludzi) to wskazuję na tę właśnie lekturę. Pippi utożsamiam z niespokojnym duchem, żądnym przygód i niekonwencjonalnie rozwiązującym codzienne sytuacje, niezależnym i kreatywnym, radosnym i mającym oparcie w sobie. Wciąż czerpię z niej garściami, szczególnie gdy dopada mnie rutyna codzienności. Niesamowitym doświadczeniem było dla mnie, gdy na rynku w Vimmerby mogłam w końcu wejść na pokład miniatury statku Pippi i zawołać donośnym głosem: “Wyspa Kurrekurredutt przed nami!”.
Wiele mogłabym napisać na temat literatury Astrid, jej przekazu i jej samej, i mam zamiar tu właśnie to robić, bo ta kobieta, jej życie i książki są dla mnie inspiracją, a im głębiej sięgam, tym więcej dostrzegam rzeczy, które nas łączą. Zapraszam Was do odkrywania tej historii wraz ze mną.